Projekt tarczy antyrakietowej był nieopłacalny ze względów ekonomicznych, politycznych oraz bezpieczeństwa

Kształt bojowych elementów tarczy antyrakietowej, zawarty w umowie podpisanej w ubiegłym roku przez polskiego szefa MSZ i sekretarz stanu USA, jest nieaktualny. Amerykanie wycofali się z najdroższego, militarnego przedsięwzięcia w historii. Zapewnili jednak, za pośrednictwem sekretarza obrony Roberta Gatesa, że nowy projekt będzie realizowany. Jego wymiar będzie miał charakter globalny. Pociski umieszczone w bazach, rozsianych po Europie Północnej i Południowej, będą wystrzeliwane głównie z okrętów podwodnych oraz z baz wojskowych m.in. w Polsce. Nie będą to jednak rakiety dalekiego zasięgu, a średniego i krótkiego.

Czynniki, które złożyły się na taką a nie inną decyzję Amerykanów, występują w liczbie mnogiej. Wynikają z czystego pragmatyzmu, realiów ekonomicznych i rzeczywistych zagrożeń, które powstały z takiej a nie innej sytuacji międzynarodowej na świecie.

Na początek należałoby tu wspomnieć o samych kosztach związanych z budową. Koszty liczyło się w miliardach dolarów, do tego dochodziły wydatki związane z eksploatacją i zużyciem niektórych elementów. I choć niewątpliwie największym beneficjentem tego projektu, był amerykański przemysł zbrojeniowy, polskie przedsiębiorstwa z tej branży też miały uzyskać z tego wymierne korzyści. W dobie kryzysu ekonomicznego, który dotknął również Stany Zjednoczone, refleksja nad rzeczywistą potrzebą istnienia takiego a nie innego modelu GMD, stała się jednak nieunikniona. Mimo wcześniejszych zapewnień Busha o przygotowaniu specjalnych funduszy na ten cel, zrezygnowano z drogiej inwestycji.

Kolejnym argumentem przemawiającym za wycofaniem się z projektu tarczy, było stanowisko Federacji Rosyjskiej. Rosjanom nie podobało się to, że rakiety umieszczone w silosach bazy antyrakietowej w Polsce, będą miały głowice balistyczne długiego zasięgu i będą w rzeczywistości wymierzone w Rosję oraz fakt istnienia radaru, którego realna funkcja mogła sprowadzać się również do obserwowania niektórych obiektów na terenie Rosji. Władimir Putin czy Dmitrij Miedwiediew nigdy o tym nie wspominali oficjalnie w mediach, co nie znaczy, że kwestia ta nie była poruszana, podczas rozmów z Barackiem Obamą w Londynie i Moskwie w tym roku.

Decyzja wynikała również z polityki zagranicznej, wyznaczonej przez gabinet Obamy. Zdecydowane odejście od "bushowskiego" dyktatu i przejście na multilateralizm, włączenie Rosji w stabilizację na Bliskim Wschodzie oraz współprace gospodarczą, zmuszało Waszyngton do pewnych ustępstw aby punkty te można by było swobodnie zrealizować. Włączenie Rosji w projekt GMD (szczegółów wciąż brak) oraz rezygnacja z radaru oraz rakiet dalekiego zasięgu, wyraźnie usatysfakcjonowała Kreml. Stała się kolejnym etapem w historii relacji dyplomatycznych pomiędzy USA i Rosją.

Kolejnym argumentem jest fakt, że nie ma żadnych oficjalnych poszlak świadczących o tym, iż Iran posiada broni nuklearną oraz rakiety mogące ponieść głowice na daleki zasięg. W swojej pierwotnej wersji baza antyrakietowa w Polsce miała służyć obronie, przed rakietowym atakiem, któregoś z tzw. państw bandyckich (głównie chodziło o Iran i Koreę Płn.). Jednakże rakiety balistyczne o dalekim zasięgu w regionie posiada jedynie Rosja, bliski sąsiad Polski. Dodatkowo Amerykanie wykorzystali fakt, skonfliktowania polskich władz z władzami w Moskwie.

Podsumowując, projekt opracowany przez administracje Busha, był nieopłacalny ze względów ekonomicznych, politycznych oraz bezpieczeństwa.

Zobacz też

  • Joe Biden w Polsce, 20 października 2009
  • Tusk: Polska jest gotowa uczestniczyć w projekcie SM3, 21 października 2009

Źródła

  • Artykuł wykorzystuje materiał pochodzący z artykułu 3 x nie


Autorzy, Źródło: Wikinews na licencji CC-BY 2.5
2009-10-26 00:00:00