Białoruś: Lokale wyborcze otwarte

Na Białorusi rozpoczęło się właściwe głosowanie w wyborach prezydenckich, w których niemal na pewno zwycięży rządzący od 1994 roku szef panstwa Alaksandr Łukaszenka.Do głosowania uprawnionych jest nieco ponad 7 mln Białorusinów. 6,6 tys. lokali wyborczych czynnych będzie w godzinach 8.00-20.00 (7.00-19.00 czasu polskiego).O urząd prezydenta - poza Aleksandrem Łukaszenką - ubiega się jeszcze trzech kandydatów: przedstawiciel Zjednoczonych Sił Demokratycznych Alaksandr Milinkiewicz, lider Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej "Hramada" i były rektor minskiego uniwersytetu Alaksandr Kazulin oraz przywódca tolerowanej przez władze Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi i deputowany Siarhiej właściwe wybory dopiero się rozpoczynają, ponad jedna piąta uprawnionych poszła już do urn, korzystając z możliwości przedterminowego oddania głosu w ciągu pięciu dni przed 19 marca.Opozycja - przekonana, że wyniki wyborów zostaną sfałszowane - apelowała, by głosować wyłącznie w niedzielę. Według niej przedterminowe głosowanie daje największe pole do fałszerstw wyborczych z powodu braku kontroli nad urnami. Do sztabu Milinkiewicza napływały sygnały o naciskach na uczelniach i w zakładach pracy, by głosować wcześniej.Dwaj opozycyjni kandydaci, Milinkiewicz i Kazulin, wezwali swych zwolenników, by po zamknięciu lokali wyborczych przyszli w niedzielę na centralny plac Minska - Oktiabrski (Październikowy) - by tam pokojowo zaprotestować przeciw "kradzieży głosów".Władze ostrzegają, że będzie to nielegalny wiec. Szef KGB Ściapan Sucharenka oskarżył opozycję o przygotowywanie siłowego przejęcia władzy. Oświadczył, że próby "zdestabilizowania sytuacji" zostaną potraktowane jako terroryzm.Panstwowa telewizja, powtarzając ostrzeżenia, że opozycja szykuje krwawy przewrót, wzywa obywateli, by pozostali w domach dla własnego bezpieczenstwa. Milicja, która od przeszło tygodnia jest w stanie gotowości, poczyniła już przygotowania do opozycyjnej demonstracji, rozstawiając w centrum stolicy dodatkowe posterunki i wozy.Milinkiewicz ocenił, że władze celowo wzmagają napięcie, by zastraszyć ludzi, czemu służyły też aresztowania co najmniej 400 ludzi z jego sztabów wyborczych w stolicy i regionach, przeprowadzone przed wyborami.Powtórzył, że opozycja nie chce i nie planuje żadnych rewolucji. "19 marca skorzystamy z naszego konstytucyjnego prawa do protestu przeciw naruszaniu prawa. Będzie to wyłącznie pokojowa akcja, a za zastosowanie siły przeciw spokojnym obywatelom odpowiedzialność spadnie na władze" - powiedział.Oficjalne badania opinii publicznej pokazują, że na Łukaszenkę gotowych jest zagłosować 78 proc. wyborców, a opozycyjni kandydaci mogą liczyć zaledwie na kilka procent głosów. Opozycja jest przekonana, że taki właśnie wynik zostanie ogłoszony przez dyspozycyjną wobec prezydenta Centralną Komisję Wyborczą.Według Niezależnego Instytutu Badan Społeczno-Ekonomicznych i Politycznych (NISEPI), kierowanego przez Aleha Manajewa, poparcie dla Łukaszenki deklarowało w lutym 58,6 proc. wyborców, dla Milinkiewicza - 16,5 proc., dla Kazulina 6,4 proc., a dla Hajdukiewicza - 4,5 proc.
Przygotowane przez: http://www.onet.pl
2018-07-12 03:58:02