Czy z Facebooka można brać tematy do dziennika?

W dzisiejszym Dzienniku Łódzkim opisana jest sprawa źle zaparkowanego radiowozu łódzkiej straży Miejskiej. Artykuł jak każdy inny, tylko czy przy jego pisaniu nie złamano prawa?

Dziennik Łódzki donosi: Godz. 21.45, dworzec Łódź Fabryczna. Radiowóz straży miejskiej zatrzymuje się obok budek z hamburgerami. Robi to wbrew przepisom - w tym miejscu nie wolno parkować. Nieprawidłowo zaparkowany radiowóz zauważył przechodzień. I zrobił zdjęcie. W artykule autorstwa Agnieszki Jasińskiej przytoczone są nawet wypowiedzi przechodnia - autora fotografii i jak możemy się domyśleć, czytelnika Dziennika Łódzkiego. Z pozoru sprawa jest błaha, a mieszkaniec miasta powinien być zadowolony, że dziennikarz podjął temat i starał się go wyjaśnić.

Jak się jednak okazuje, autorem fotografii[1] jest Leszek Rusek - społecznik i dziennikarz obywatelski[2]. Zamieścił on fotografię parkującego w nielegalnym miejscu radiowozu na profilu Straży Miejskiej na portalu Facebook. Wszystko z odpowiednia adnotacją: W poniedziałek, 17 stycznia, około godziny 21.45 patrol Straży Miejskiej udał się na zasłużoną przerwę na posiłek w rejon budek z hamburgerami przy dworcu Łódź Fabryczna. By nie tracić z oczu swego cennego radiowozu, PRZEZ RÓWNE PÓŁ GODZINY PARKOWALI W MIEJSCU NIEDOZWOLONYM DLA RUCHU POJAZDÓW, ignorując prawie zupełnie pusty parking przed dworcem...[3] Liczył na interwencję.

Jakie było jego zdziwienie, kiedy w sobotnim wydaniu największego łódzkiego dziennika, ukazał się artykuł z fotografią jego autorstwa. Opisana była sprawa, którą samemu zgłosił do Straży Miejskiej i był cytowany w taki sposób, jakby faktycznie udzielił wywiadu do Dziennika Łódzkiego. "Akurat tamtędy przechodziłem - relacjonuje Czytelnik."

Leszek Rusek komentując całą sprawę przyznaje, że nie ma pretensji do strażników, że jedli i pili, tylko że źle parkowali. Ale w całej sprawie zdenerwowało go coś innego - najbardziej wkurzyło mnie to, że autorka nie podpisała mojego zdjęcia i nie przyznała, że Jej tego nie wysyłałem... Nie jestem "czytelnikiem" "naszegomiasta". Mogła przecież do mnie się zwrócić o komentarz, wtedy byłoby ok. Leszek Rusek widzi też plusy zainteresowania ze strony dziennikarki - "ktoś zajął się sprawą. W sensie, że trafiło to do komendanta". Bo faktycznie, dziennikarka biorąc fotografię z Facebooka, udała się do komendanta łódzkiej Straży Miejskiej Dariusza Grzybowskiego. Przeprowadziła z nim wywiad[4] i dowiedziała się jakie będą konsekwencje kierowcy sfotografowanego radiowozu.

Agnieszka Jasińska całą sprawę bagatelizuje: "Ktoś mi podesłał fotografię z opisem, więc postanowiłam zająć się sprawą. Nie miałam złych intencji". Nie była jednak w stanie wytłumaczyć, jakim cudem cytując podpis pod fotografią, nie zauważyła jej autora. Na pytanie dotyczące poszanowania praw autorskich do fotografii i prawa prasowego[5] Agnieszka Jasińska zapowiedziała, że już kontaktowała się przez Facebooka z Leszkiem Ruskiem. Zaproponowała mu zamieszczenie sprostowania w kolejnym wydaniu Dziennika.

Co na to Leszek Rusek? "Jeszcze nie wiem, czy mnie to satysfakcjonuje. Na razie czekam na konsultację ze znajomym prawnikiem."

Aktualizacja

Po interwencji u autorki tekstu, fotografie na stronie Dziennika Łódzkiego jak i na zostały podpisane imieniem i nazwiskiem autora. Nie rozwiązuje to jednak opisywanej sytuacji.
Aktualizacja 28.01.2011
Zdjęcie z internetu zostało całkowicie usunięte.
Redakcja zaproponowała ugodę, na którą autor zdjęcia się zgodził.

Przypisy

  1. Leszek Rusek id="ref_3">Zdjęcia od fanów Straż Miejska w Łodzi
  2. USTAWA z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe.


Źródła

  • Agnieszka Jasińska - Strażnicy miejscy robią to, za co sami wlepiają mandaty - Dziennik Łódzki - 22 stycznia 2011


Autorzy, Źródło: Wikinews na licencji CC-BY 2.5
2018-07-12 03:25:08