120 dni sztuki

Korzystając z okazji pragnę przedstawić Wam nowy cykl na
"Cyceronie" - "PRZEDOSTATNIO". Współpracując już od dłuższego czasu z Kasprem
Pfeiferem, postanowiliśmy utworzyć specjalny dział dla tego młodego twórcy, jako
jedną z form promocji nowoczesnej publicystyki. Planujemy zamieszczać tutaj co
miesiąc, w ostatni weekend każdego miesiąca, jeden z felietonów Naszego
redaktora.
 
Życzymy sukcesów,
Przemysław Sierechan,
redaktor naczelny
 

 

1.

Stroję się jak głupi na to spotkanie z Izoldą, jak artysta się stroję – nakładam
kolejno – krawat, kapelusz i płaszcz. Fertik, gotowe. Albowiem artystą jest być
modnie, bo to już w ogóle zeszło na modę. Przeto artysta to persona
nieszablonowa i wrażliwa, wyjątkowa, powiem. Nadczłowiek, albo coś w tym
rodzaju.

Artystów jest na świecie niewielu, albowiem w większości już dawno wyginęli,
zresztą – nie dziwię im się. Patrząc co dzien w lustro i zamiast twarzy własnej,
widzieć anielskie lico brzydoty, to rzeczywiście ocipieć można. Ja wiem, że oni
są nieszczęśliwi, moje drwiny bezpodstawne – a ich życie pozbawione sensu. Winą
za swój los artyści Boga obarczają, ręce sobie wiążą i usta zszywają –
szokowanie wynika przeto ze społecznej potrzeby. Kult nieszczęśliwców wynika ze
społecznej potrzeby. A samo nieszczęście to doskonałe narzędzie w delikatnych
artystycznych rękach.

2.

Po afery nie trzeba jednak sięgać daleko, pierwsze skojarzenie jakie przychodzi
mi do głowy to turpistyczne “120 dni Sodomy” markiza de Sade, powstałe wcześnie
– albowiem już w XVIII wieku. Autor dokonał w tej książce szokującego rozkładu,
a następnie klasyfikacji, ludzkich perwersji. Ja osobiście to dziełko uważam za
gniota, napisanie obszernego pornusa – napisanie jakiegokolwiek pornusa – nigdy
sztuką nie będzie.
Ale zdarza się też, że kontrowersja prowadzi do artyzmu; nad fenomenem 'Lolity'
do dziś się zastanawiam. Swoją drogą, 'Lolitę' i dziełko de Sade'a łączy gros
podobienstw, obydwie szokują i obydwie zdrowo namieszały we współczesnej sobie
krytyce. Nie zapominajmy jednak – Francuz pisał '120 dni...' celem szokowania
czytelników, a Nabokov podczas pisania, o czytelniku w ogóle nie myślał. Wszakże
wszem i wobec jest wiadome, że podczas pisania czytelnikiem sobie autor głowy
nie zawraca. Ano Nabokov pisał dla sztuki – l'art pour l'art uprawiał z wielkim
upodobaniem.

3.

Ciężko jest być artystą – naprawdę! – mimo prób dziękuję, o laur artysty ubiegać
się nie zamierzam. Bo jeśli mam być zaszufladkowany jako literacka Doda, to –
już dosyć. Doda to jednak pryszcz mały, ja nią nie jestem, ja jestem jednym z
gumowych potworów, śpiewających hard rock halellujach! To mój ulubiony przykład
współczesnego artyzmu, to jest mój przykład osobisty.

Nie da się ukryć, że artyści wielokrotnie posuwają się zbyt daleko, żeby zdobyć
popularność. Wątpliwe jest jednak, że jesteśmy w stanie zbudować swoją
selektywność wobec sztuki, zamykając się na nią – z dziką determinacją i na
każdym kroku.

* * *

Nakładam kolejno – krawat, kapelusz i płaszcz. Fertik, gotowe. Jeśli mam być
pakowany do jednego worka z innymi 'artystami', Dodami-pryszczami i gumowymi
potworami, warto się zastanowić, czy artyzm przetrwał próbę czasu. Przeto dziś
to pejoratywa.


Podpatrzone na: http://images25.fotosik.pl


Kasper Pfeifer - rocznik 90. Urodzony w Rzeszowie,
zamieszkały w Zamościu, laureat kilku konkursów literackich. Publikował w
"Opowieściach" i "Zeszytach Poetyckich". Od przeszło roku współpracuje z
internetowym periodykiem W przyszłości będzie jednym z
mieszkanców polskiego Dublina. Marzy o spełnieniu.
 
Przygotowane przez: Przemek
2018-07-12 03:58:02